Start
Recenzje
Historia
Projekty
Porterety
Featuringi
Dyskografia
Artykuły
Wiadomości
Zdjęcia
Tapety
Teksty
Mp3
Wideo
Download
Subskrypcja
Księga Gości
Forum
Linki
Konkurs
Autor
|
Koncert zespołu Pokahontaz w Chicago, Logan Square Auditorium.
17.10.2003, długo czekałyśmy na ten dzień, a właściwie na wieczór. Tego dnia PFK KOMPANY dawało koncercik w Chicago.
Godzina około 8:30, wbitka do Logan Square Auditorium. Ludzi przy wejściu było całkiem sporo więc żeby znaleźć się w środeczku trzeba było pokonać około 30 schodów? Może było ich mniej, może więcej, wrażenie jednak było że jest tam tych schodów co najmniej 500 ;) bo znalazłyśmy się na górze dopiero po 30-40 minutach, takie było tempo. Of koz to niestanowiło dla nas żadnego problemu.
Tak się sympatycznie złożyło, że zaraz po naszym wejściu na scenie zaczęły pojawiać się supporty. Jako pierwsi zagrali ziomki z Chicago. Publika jeszcze nie była duża, ale trochę ludzi bawiło się pod scena. Kolejni zagrali chłopaki z NYC. Oczywicho dali świetny występ. Zagrali m.in. PROHIBICJA zajefajny, znany kawałek, dla tych, którzy byli na koncercie w lutym ;) Cały czas publiki przybywało i większa jej część buja się w rytm bitów. Zaraz po nich na scenę wskoczyli SPACE CADETS z Fokusem. Zagrali kilka kawałków i ustąpili miejsca murzynom. Ci na początku zagrali całkiem fajnie i spoczko sie bauncowało, jednak czym dłużej grali tym nudniej się robiło. A grali spory kawałek czasu.
Zdaje się, że po ich występie - nie jesteśmy pewne jaka kolejność tego wszystkiego była - sami zrozumcie, my tam byłyśmy "po bauns". Nie dało rady cały czas kontrolować co się dzieje w około. No więc nastąpiło losowanie backstage, które wygrał jakiś kolo.
Wtedy już zniecierpliwiona publiczka zaczęła domagać się PFK. Po chwili "Śląska Mafia" w sqadzie: Fokus, Rahim, Bambus i Sot (zabraklo EGO :[ ) okupowała scenę =]
I stało się, chłopaki chwycili za mikorofony, DeBeJot ustawił się za gramofonami i zaczęli zapodawać... jednak z nagłośnieniem było coś nie tak, na szczęście szybko to poprawili. W prawdzie nie było to perfekcyjnie, ale chłopaki dali rady ;)
Cały czas atmosferka zajebista. Poleciały min: PFK Stany, Stało Się, 30 Centów, M.A.T.O., Są Dni, Esperanto, Fiesta, Straho, Uam Ten Chuam, Ideału Potęga, W Peunej Gotowości, plus beatboxy Socika ;)
Publika szalała maxymalnie, baunsując i rapując wraz z PFK. Bardzo pozytywny motyw nastąpił pomiędzy kawałkami, kiedy to Fokus poprosił żeby podnieść w górę zapaliniczki. To była taka "CHWILA DLA MAGIKA". W ten sposób złączyliśmy się z Magiem, wierzymy że był tam z nami! Koncert trawł dalej, klimat bardzo gorący. Na sali naprawdę panował upał, każda micha ucieszona od ucha do ucha, ręce w górze, biodra w ruchu... I tak bezprzerwy do końca ;) Po ostatnim kawałku była kolej na bis. Po nim z głośnika poleciało JESTEM BOGIEM, wtedy to właśnie chłopaki zmyli się ze sceny.
Ludziska powoli zaczęli opuszczać klub, robiło się coraz luźniej. My wychodziłyśmy prawie na końcu i dzięki temu udało nam się "wpaść" na Bambusa ;) Podziękowałyśmy za świetny koncercik, uścisnęliśmy sobie dłonie... I w taki sympatyczny sposób zakończył się dla nas ten wielki event.
Mamy nadzieję, że ta relacja daje wam jakiś obraz jak to wszystko wyglądało. Wiadomo, tak na prawdę to tego nie da się tak dobrze opisać, bo te najlepsze motywy zawsze zostają w serduchu i głowie! Jedno jest pewne PFK daje świetne, wręcz wyjebane w kosmos koncerty ;)
Mamy nadzieję, że jeszcze kiedyś PFK KOMPANY nas odwiedzi tu w Chicago, z tym że już w pełnym squadzie. Liczymy na to i czekamy ;) ;)
Autor: kuki&poziomka
Zdjęcia zrobione podczas koncertu w galerii nr4.
|