Start
Recenzje
Historia
Projekty
Porterety
Featuringi
Dyskografia
Artykuły
Wiadomości
Zdjęcia
Tapety
Teksty
Mp3
Wideo
Download
Subskrypcja
Księga Gości
Forum
Linki
Konkurs
Autor
|
"Paktofonika" (Gdańsk "Kaponiera", 20.05.01)
Być może Pfk było w pełnej gotowości, ale na pewno w pełnej gotowości nie byli organizatorzy. Jeśli to by nie była Paktofonika (lub zespół podobnej klasy) to bym żałował, że wybrałem się na ten koncert. Jednakże w tym momencie pobluzgam jedynie na organizację.
Impreza miała miejsce w Gdańsku w klubie "Kaponiera". Dzień 19 maja, początek to 20 lub też 21 - różne zapowiedzi widziałem. Ja bynajmniej zjawiłem się tam jakoś tak przed 22. Okazało się, że wcale nie późno. Zdążyłem nawet na pierwszy z zespołów (najwyżej, że dano coś ponadprogramowego). Na scenie jako pierwsi produkowali się kolesie z Analogii, choć z drugiej strony to nie oni byli pierwsi. Szybciej muzą zza gramofonów uraczyli zgromadzonych dj'e. Podobno zresztą sam Dj. Bart - ale czy to ten Bart i czy to on tam był - nie powiem, bo na 100% nie wiem :).
Tak więc zaczął się koncert grupy Analogia. No i tu zaczęła się kiszka. Chwilami nic nie było słychać, a całość wyszła bardzo cieniutko.
Ogólnie oceniam Analogię za całkiem dobry zespół, jeszcze nie z potencjałem na legala, ale wśród trójmiejskich składów kolesie są przeze mnie najbardziej lubiani.
No więc idzie support - Analgoia - myślałem sobie, że to początki, nastroją sprzęt, zagra reszta supportu i na Paktofonikę będzie już wszystko dobrze. Niestety myliłem się.
Później grał podobno Rapsod (również 3miasto). Ja w tym czasie byłem na piętrze wyżej i chyba właśnie wtedy szaleli tam bboy'e. Co tu dużo mówić, chłopaki trochę mieszali, wykręcali się, że aż miło było popatrzeć.
W końcu znalazłem się i na dole. Już było po Rapsodzie. No to z supportu zostały jeszcze Elbląskie Dzwony oraz Gramy i Mikrofon. Najpierw jednak opóźnienia nic konkretnego się nie dzieje. Wyszedł następnie jakiś kolo i cosik mówi, że zaraz Pfk. Myślałem, że tak sobie tylko gada, żeby zwrócić na siebie uwagę, ale jak się okazało - miał rację. Pfk zagrało przed resztą supportu :), ale to chyba głównie przez opóźnienia, bo w końcu wyszli po 23, czyli tak jak można się ich było początkowo spodziewać.
Zaczęło się od intra, z głośników poleciało "kooperacja na mocy paktu / mocy płynącej z kontaktu". Wszystko nawet ładnie, pięknie, słychać i czuć beat - zaczyna się klimat. Tyle, że później było już tylko gorzej. Najpierw banda ludków wbija się tak blisko sceny, że zasłania głośnik i, za przeproszeniem, chuja słychać (i widać też
chuja, bo wbili się na podest, gdzie stał zresztą głośnik). Ochrony nie ma, zjawia się za około dwie piosenki później, wprowadzając częściowy porządek tylko na moment. Do tego nawala jeden z mikrofonów i chłopaki z Pfk zmuszeni są wymieniać się majkami. Zresztą ten niby działający to też żadna rewelka. Czasem coś słychać, czasem nic, więcej można było się domyślać. Jak już coś docierało to często burczało, furczało i pierdziało. Nagłośnienie do dupy. No chwilami to była wręcz cisza, stojąc kilka metrów od sceny słyszało się cichy pogłos, czasami to nawet nie wiadomo było co teraz leci - mniej więcej tylko jaka piosenka, ale i nie zawsze to było oczywiste.
Idąc na koncert zastanawiałem się jak to będzie z rymami Magika. Czy pominą, czy też pozwolą ludziom wyśpiewać? Okazało się, że zarówno to drugie rozwiązanie, jak i puszczano jego texty z playbacku. Ostatecznie wyszło na to, że Maga było najlepiej słychać, bo odtwarzacz, w przeciwieństwie do mikrofonów, działał jeszcze jako tako.
Sam zespół Pfk dał z siebie zapewne co mógł. Ciężko oceniać ich występ. Poleciały prawdopodobnie
(lub prawie na pewno) prawie wszystkie kawałki z "Kinematografii". "Jestem Bogiem" miało być ostatnim kawałkiem, jednakże poszły jeszcze trzy, uwaga, nowe kawałki. Pierwszy o tytule "W pełnej gotowości", później kawałek ku pamięci Mag Magika I. Trzeci - nie wiem. I tak nieźle, że coś Wam mogę o tych
nowych kawałkach napisać. Samych jednak piosenek nie słyszałem - ani trochę. Te trzy ostatnie numery miały tak chujowe nagłośnienie, że aż trudno przypuszczać, iż był to koncert Paktofoniki. Przy "Jestem Bogiem" jeszcze jako tako było, ale później to nic nie słyszałem. Ten trzeci
nowy numer miał naprawdę w porzo podkład i Pfk konkretnie szybko nawijali. Ale co nawijali, jak nawijali... niech żyją organizatorzy!! Skasowali za wjazd, za szatnie, kasowali za kibel, trunki, ale jakoś nie pomyśleli o sprzęcie, ochronie... Dziwi mnie to dosyć, bo jak byłem w "Kaponierze" na Witrynach to nie było źle. Tyle, że wtedy to Witryny jakoś się nie popisały. Teraz jak Pfk robiło co mogło, to...
eh... żałosne... Sam klub nie jest zły, klimat jest naprawdę w porządku, fajne pomieszczenia, dwa piętra, podoba mi się tam, no ale panowie - odjebaliście żenadę. Dobry klub, dobry zespół, ale chujowa organizacja...
Napomnieć należy, że wraz z Pfk przyjechał Sot, który kilka razy wszedł ze swoim
human bitboxem, dał m.in. "Popatrz", było i "WC" z jego udziałem. No i ogólnie Sot cały czas wspomagał skład.
Pozdrowienia dla Pfk składu - chłopaki nie zrażajcie się do 3miasta, wpadnijcie jeszcze, ale tym razem może np. do sopockiego "Sfinksa" lub choćby nawet wejherowskiego "Pacyfiku". Może tam lepiej się postarają i zorganizują koncert na poziomie...
Autor: Deekay www.hiphop.buja.pl
|